Kino jest jak lustro…

Za nami kolejne filmowe perły. Listopadowy „Truman Show” (reż. Peter Weir) postawił przed nami ważne pytania dotyczące rzeczywistości, wolnej woli i granic prywatności we współczesnym świecie. Obraz, chociaż powstawał blisko dwie dekady temu, wyprzedził swój czas. Dzisiaj, w erze mediów społecznościowych i wszechobecnego dostępu do informacji, zmusza do zastanowienia się nad własnym życiem i sposobem, w jaki dzielimy się nim z innymi.
W świąteczny nastrój grudnia wprowadziło nas „Miasteczko Halloween” (reż. Henry Selick) – film animowany Tima Burtona z pogranicza horroru, komedii i musicalu. Dzięki swojemu unikalnemu stylowi jest czymś więcej niż tylko barwną animacją poklatkową. Opowieść o Dyniowym Królu, ubrana w charakterystyczny, burtonowski sznyt, to historia o poszukiwaniu własnej tożsamości, akceptacji różnic i konsekwencjach naszych wyborów.
Styczniowy film zmuszał z kolei do refleksji nad naturą sukcesu i ceną, jaką płacimy za realizację naszych pragnień. Dziewiętnastowieczny Paryż, koneksje, stracone ideały, stracona miłość, stracona szansa na szczęście. Czy jest jeszcze powrót do ideałów młodości? „Stracone złudzenia” – nagrodzona adaptacja dzieła Balzaka (reżyseria Xavier Giannoli) wpisuje się w sedno współczesnych dyskusji o etyce dziennikarskiej, o mediach, o wielkich karierach. Którą drogę wybrać, czy talent wystarczy, by dostać się na salony?
Film wybrany w lutym nie był przypadkowy. „Człowiek słoń” to ukłon w stronę twórczości zmarłego w styczniu tego roku Davida Lyncha – jednego z najważniejszych reżyserów w dziejach kina. Obejrzeliśmy historię Johna Merricka, człowieka żyjącego w XIX wieku, dotkniętego ciężką deformacją ciała. Artysta – wizjoner wykorzystał w filmie niebanalny kontrast między mrocznymi i wstrząsającymi aspektami choroby Merricka a najbardziej intymnymi, pełnymi piękna i delikatności, momentami z jego życia. Film o godności, miłości i tolerancji, który stawia niepokojące pytania o człowieczeństwo i inność, definiowane także z dzisiejszej perspektywy.
Zajęcia z p. Krzysztofem Spórem to nie tylko comiesięczne spotkania z filmem, ale także sposób na rozwijanie umiejętności krytycznego myślenia i drogowskaz dla zrozumienia kontekstów, w jakich powstaje oglądana produkcja. Podróżujemy przez świat kina z otwartymi głowami. Czasami dajemy się zaskoczyć, czasem rzucić na kolana, a czasem sponiewierać tematem. Bywa też tak, że poruszeni opuszczamy salę kinową w kompletnej ciszy. I to jest najlepszy dowód na to, że każdy film coś w nas pozostawia – krążące po głowie myśli i pytania, uśmiech albo kilka łez. Przeglądamy się w tym lustrze coraz dokładniej i coraz więcej zauważamy.
I.K
E.W.K.
